- Ej, Angie! A Ty to wannę z lodówką do pokoju już sobie przeniosłaś?
I to mnie dotknęło, a raczej dało do myślenia. Szlag by trafił takie życie...
Ale kiedyś wyglądało zupełnie inaczej. Byłam szczęśliwa, pogodna, zarówno dużo się uśmiechałam jak i spotykałam z przyjaciółmi. Nastąpił przełom w pewnym momencie, kiedy lęk przed masą człowieczeństwa uniemożliwił mi chociażby uczęszczanie do szkoły. Zaczęłam zamykać się w pokoju oraz na innych i tak oto trafiłam do psychologa szkolnego. Pamiętam ból żołądka jaki mi towarzyszył, gdy szłam za tą kobietą. Masa myśli napływała mi do głowy i już czułam się jak zdobycz wspomnianego wilka. Rozmowa przebiegła raczej bez większej mojej ingerencji. Jednak ten babszyt zdał się mnie nie rozumieć.
- I chcesz mi wmówić, że uczucie strachu uniemożliwia Ci podwyższenie frekwencji w tym półroczu?
Tylko odchrząknęłam i wymruczałam ponuro, że tak. Wtedy się do mnie uśmiechnęła i z ironią spojrzała na moje wtedy niebieskie włosy. Wskazała na nie palcem:
- A to ma być bunt przeciwko czemu?
Nie czemu, a komu. Przeciwko samej sobie, szanowna paniusiu. Jednak nie wypowiedziałam tego zdania, znów wilk zaatakował.
- Boję się Pani i tych pytań, mogę iść?
Spojrzała na mnie spod okularów, chociaż bardziej przypominały denka od słoików. Nie była zbyt urodziwą kobietą, ale w końcu nie wygląd się liczy... Chociaż z tej rozmowy wynikało, że cudownym charakterem też pochwalić się nie mogła. Nie oczekiwałam pomocy, a już na pewno nie od Niej.
To była 3 gimnazjum. Teraz jestem w I klasie szkoły średniej. Trochę się pozmieniało od tamtego momentu. W sumie bardzo, ale dalej jestem ofiarą tego jak i wielu innych drapieżników. Moje życie niestety nie jest kolorowe i szalone jak moich równieśników. Oni mają klucz do drzwi, za którymi znajduje się szczęście, ja swój chyba zgubiłam gdzieś po drodze razem z pewnością siebie i moją własną, wykreowaną przeze mnie osobowością. Moje myśli obrały drogę destrukcyjną, zarówno dla siebie jak i wszystkich wokół. Pewna koleżanka o imieniu Alice, mnie uświadomiła:
- Jesteś jak tykająca bomba, jak wybuchniesz to niszczysz siebie samą jak i całą ludzkość przy sobie.
Koleżanka? Bardziej przyjaciółka. Nie mam pewności w zasadzie co do istnienia czegoś takiego jak PRZYJAŹŃ. Wielu ludzi postrzega ją jako silną, czystą więź między dwójką ludzi, niezależnie od płci. Jednak to odbiega od miłości. Dla mnie to nie miało znaczenia, całe te określenia relacji międzyludzkich. Jak kogoś lubiłam, to lubiłam i koniec. Nie zdarzyło mi się na szczęście doświadczyć nienawiści, dla mnie to była skaza duszy. Moje życie obrało dziwny bieg i pewne wydarzenia, które zdarzyły się przez ten rok, bardzo wiele pozmieniły - i w moich postrzeganiu świata i jego percepcji. Zaczęłam zachowywać się jak schizofreniczka, lecz pewne czynniki miały na to wpływ.
~~~
Jak widać nie były to tylko głupie obiecywanki, że wrócę.
Na razie tylko tyle. Niebawem dużo się tu zmieni.
Standardowo: w razie pytań to mój ASK
~~~
Jak widać nie były to tylko głupie obiecywanki, że wrócę.
Na razie tylko tyle. Niebawem dużo się tu zmieni.
Standardowo: w razie pytań to mój ASK